Elektryk kontra spalinowiec

Samochód spalinowy vs elektryczny

Jakiś czas temu napisałem trochę żartobliwą, a trochę poważną odpowiedź na ten artykuł w Quora. Myślę, że zasługuje na osobną publikację – może się komuś przyda w dyskusji?

Argumenty przeciw argumentom przeciw samochodom elektrycznym 😉

  • Samochody spalinowe są uzależnione od paliwa wytwarzanego z ropy naftowej. To daje z jednej strony możliwość dowolnego opodatkowania poruszania się samochodem przez rządy a z drugiej strony przynosi gigantyczne zyski koncernom naftowym, które również można opodatkować. Samochody elektryczne, zasilane prądem z normalnych domowych gniazdek nie dają takich możliwości. Co gorsza, konsumenci mogą sami produkować prąd przy pomocy paneli fotowoltaicznych, co dla rządów i firm paliwowych jest fatalną informacją.
  • Niska początkowa cena samochodu spalinowego to pułapka, w którą wpadają naiwni konsumenci. Napęd spalinowy wymaga bowiem kosztownych czynności obsługowych przez cały czas życia pojazdu: wymian pasków, olejów, filtrów, elementów rozrządu, wreszcie katalizatora czy DPF. Producenci napędzają w ten sposób sprzedaż części zamiennych przez wzmacnianie sieci dealersko-serwisowych. W porównaniu z nimi zakup samochodu elektrycznego to dla producenta i dealera katastrofa: silnik elektryczny zawiera tylko jedną ruchomą część (silnik spalinowy: około dwustu), nie ma skrzyni biegów a tylko prosta przekładnia. Nie ma katalizatora, tłumików, a klocki hamulcowe wytrzymują 5–10 razy dłużej ze względu na odzysk energii przez silnik. Serwisowanie polega na przełożeniu kół i sprawdzenia czy coś się nie poluzowało.
  • Dlatego zapewne odpowiednio opłacane jednostki intensywnie lobbują przeciwko samochodom elektrycznym, zamawiając sfabrykowane raporty, których sprostowania mało kto czyta. Nagłaśniają też pojedyncze pożary (100-krotnie rzadsze licząc na przejechany dystans w stosunku do pożarów samochodów spalinowych, napełnionych w końcu łatwopalną substancją). Najbardziej znana kampania lobbingowa, zorganizowana przez firmę Koch Brothers z funduszy firm paliwowych kosztuje 10 mld USD rocznie [2]. Jej efekty widać po zbudowanych w konsumentach skojarzeniach – choćby w odpowiedziach na powyższy post.
  • Nie mogę jeździć, ładując się po prostu w domu. Muszę odwiedzać stacje paliw, należące do kontrolowanych centralnie koncernów. Jeżeli rząd będzie chciał, to przez proste racjonowanie paliw ograniczy przemieszczanie się ludności. Po co mają sobie jeździć gdzie chcą i kiedy chcą? Do tego dochodzi kwestia klęsk żywiołowych, jak powodzie i trzęsienia ziemi. Wyłączają one stacje paliw z użycia i uziemiają ludność. Przykładem jest sytuacja po tsunami które zalało m.in Fukushimę. Elektryczność udało się przywrócić w kilka dni, a paliw nie było przez wiele tygodni. Rząd skierował na miejsce tysiące samochodów elektrycznych, aby umożliwić transport chorych i najbardziej potrzebujących [1]. Reszta ludzi nie mogła się przemieszczać, chyba że miała elektryki.
  • Podatki, w tym akcyza utrzymuje cenę paliwa na wysokim poziomie. Przyjemność z dynamicznej jazdy i w ogóle z przemieszczania samochodem spalinowym znika wraz z rosnącą kwotą na wyświetlaczu dystrybutora paliw. Aby utrzymać wydatki pod kontrolą muszę się wlec. W samochodzie elektrycznym mogę dynamicznie przyspieszać wiedząc, że część energii wróci do akumulatora przy hamowaniu, a cała jazda będzie mnie kosztować pare złotych.
  • Paliwa są wydobywane w niewielu krajach, w naszym regionie głównie w Rosji i krajach arabskich. Pozostałe kraje, w tym nasz, są od nich uzależnione. Dochodzą do tego inne kopaliny, np kobalt, który jest konieczny do odsiarczania paliw a który jest wydobywany głównie w Republice Kongo, w nieludzkich warunkach. O ile współczesne baterie zredukowały użycie kobaltu do niewielkiego procentu, rafinerie kupują go w ogromnych ilościach.
  • Pod względem ekologicznym samochody elektryczne powodują mniej zanieczyszczeń nawet, gdy są zasilane najmniej ekologicznie wytwarzanym prądem. Prąd ten staje się statystycznie coraz czystszy dzięki taniejącej fotowoltaice i farmom wiatrowym budowanym na morzu. W porównaniach z samochodem spalinowym najczęściej zapomina się, że paliwo, zanim jest spalone w silniku musi się znaleźć na stacji paliw. Aby tak się stało, musi być wydobyte (emisja z paliw potrzebnych do wierceń, do śmigłowców do przewożenia obsługi platform), przetransportowane (emisja z mazutu spalanego przez tankowce), rafinowane (ogromna ilość energii elektrycznej, możliwie taniej), przetransportowana do mieszalni (cysterny kolejowe = prąd lub diesel) i wreszcie na stacje (cysterny = diesel) [3]. Dyskusje, porównujące cały cykl życia samochodu elektrycznego i „zapominające” o całym cyklu produkcji paliw dla samochodów elektrycznych to jedna z taktyk stosowanych w kampanii spowalniających elektryfikację.

Kilka uzupełnień do podanych przeze mnie informacji:
[1] Electric Vehicles Can Save The Day During Disasters

[2] Kochs Plotting Multi-Million-Dollar Assault On Electric Vehicles

[3] I jeszcze filmik od niezawodnego Roberta Llewellyna z Fully Charged:

The Dirty Truth about Combustion Engine Vehicles
Kamienice przy ul. Chmielnej 34-36

Dzieje pewnego sklepu

Informacje wyjściowe były skąpe: moja babcia jako młoda dziewczyna pracowała w sklepie inżyniera Muszyńskiego przy ulicy Chmielnej w Warszawie. Szyła tam abażury i wykonywała inne prace. I to w drodze do pracy w tym sklepie poznała mojego dziadka.

Kiedy kolega pokazał na Facebooku skan starej gazety, na którym zauważyłem reklamę „Żyrandole-abażury, Chmielna 26”, pomyślałem że może znalazłem to miejsce.

Dowiedziałem się, że skany przedwojennego Kurjera Warszawskiego można znaleźć w systemie CRISPA Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie. I że kolega ma te skany przetworzone na tekst, więc może mi wyszukać wystąpienie słowa „Muszyński” w tych skanach. Otrzymana lista liczyła 2075 wystąpień. Po przetworzeniu w Google Spreadsheet udało mi się ją zawęzić do 66 pozycji. Napisałem mały skrypt, który ściągnął 66 wybranych numerów i drugi, który wybrał z nich odpowiednie strony.

Teraz przyszedł czas na najbardziej żmudne zadanie: sprawdzenie gdzie na płachcie strony znajduje się szukana przeze mnie wzmianka i czy dotyczy sklepu Inż. Muszyńskiego przy Chmielnej.

Przykładowa strona wygląda tak (kliknij żeby otworzyć większą wersję):

Po spędzeniu kilku dni nad skanami pożółkłych stron udało mi się zebrać małą kolekcję wycinków. Przedstawiam je poniżej w porządku chronologicznym, bo wtedy zaczyna się rysować pewna historia…

1933-022-49

Styczeń 1933. Sklep inżyniera Muszyńskiego znajduje się przy Chmielnej 36. Działalność sklepu jest skupiona na technologii oświetleniowej, z wciąż nową elektryką i elektrotechniką na równi z lampami naftowymi. Pierwszy sukces – mam dokładny adres: Chmielna 36. Czyli reklama, od której wszystko się zaczęło wskazywała na inną firmę (tam adres to Chmielna 26). Krótkie wyszukiwanie i jest! Po wojnie Chmielna 36 wyglądała tak:

źródło: warszawa1939.pl
źródło: warszawa1939.pl

1933-024-18

Dalej styczeń 1933. Jak widać kolejność asortymentu zmieniała się w kolejnych ogłoszeniach, zapewne aby ogłoszenie zmieniało swoją lokalizację na stronie ogłoszeń drobnych.

1933-026-20

Po raz pierwszy wzmianka o abażurach. Czy już wtedy pracowała przy nich moja babcia? Nie wiem, muszę dopytać.

1933-029-47

To samo ogłoszenie (nr 731r), jak widać firma wymagała reklamy.

1933-031-18

Inna forma ogłoszenia, co ciekawe bardzo bliski numer (733r). Czyżby inż. Muszyński od razu zamawiał serię podobnych ogłoszeń na kolejne tygodnie? Możliwe.

1933-033-32

Takie ogłoszenie już było (832r). Ciekawe że numery nie są kolejne i najpierw ukazało się ogłoszenie 832r, potem 731r i 733r a potem znowu 832r.

1933-036-47

Oba powyższe ogłoszenia w tym samym numerze, na tej samej stronie(!). Chyba błąd wydawcy.

1933-038-18

1933-053-18

Nareszcie nowy numer ogłoszenia, choć treść taka sama jak w 832r. Brakuje tylko kropki na końcu.

1933-132-51

Maj 1933. Tutaj coś innego – Sklep Muszyńskiego jako punkt kontaktowy. Przysługa dla znajomego lub członka rodziny? A może płatna usługa? Pewnie nigdy się nie dowiem.

1934-050-18

Luty 1934. Duża zmiana. Ogłoszenie większe, z marketingowym wstępem TANIO I DOBRZE. Co ciekawe, lampy naftowe nie zanikają z oferty, wręcz zajmują więcej miejsca. Pojawiają się też lampy spirytusowe, kuchenki, żarówki…
Lokalizacja określona dokładniej: vis-a-vis kina Atlantic, którego neon na pewno ułatwiał skojarzenie lokalizacji sklepu.

źródło: warszawa1939.pl

No i największa zagadka: firma jest określona jako D/T. H. Inż. S. Muszyński. Co to za D/T. H. ? I jak ma na imię Muszyński? Stanisław? Samuel?

Kampania reklamowa jak widać trwała aż do marca 1934:

1934-053-18

1934-058-20

1934-059-20

1934-060-16

1934-157-37

Czerwiec 1934. Firma zamiast oświetlenia poleca kuchenki Graetza (chyba tej firmy). Pojawia się inny opis lokalizacji („drugi dom od Marszałkowskiej w stronę Brackiej”) no i po raz pierwszy – numer telefonu 5-96-18. Pięć cyfr, czyli cała Warszawa miała mniej niż 10 000 numerów telefonicznych… Pojawienie się telefonu i brak oszczędności na każdym (płatnym!) słowie świadczy o stabilnej sytuacji firmy.

1934-185-45

Lipiec 1934. Do kuchenek Graetza dochodzą palniki Matador. Niestety, nie udało mi się namierzyć firmy od palników Matador. Znalazłem dwie firmy Matador działające w tamtym okresie: czechosłowacką i holenderską, ale pierwsza z nich produkowała wyroby gumowe, a druga wózki ręczne…

1935-037-01

Rok 1935 – firma inż. Muszyńskiego wspomniana w reklamie żarówek Tungsram. Co ciekawe, lampy elektryczne nie były zbyt mocno reklamowane. Albo tego nie wymagały, albo firma pozycjonowała się w innych obszarach.

1935-109-40

Mam problem z lampami Diamond. W tej chwili każda lampa ze szklanym kloszem, szlifowana we wzór rombu (ang diamond) jest określana jako „diamond lamp”. Być może w latach 30-tych istniała w USA marka lamp Diamond, a może chodziło o określenie wyglądu? No i generatory. Czy to były generatory prądu, czy generatory gazu?

1935-330-63

Lampy Petromax to marka firmy Graetz, wspomnianej powyżej. Lampa świeciła bardzo jasno dzięki rozżarzonej do białości jedwabnej siateczce. Zasada działania tutaj.
Samo ogłoszenie ciekawe o tyle, że znów jest małe. Brak numeru telefonu, brak informacji o jakimkolwiek urządzeniu elektrycznym. Czyżby firma zmieniła profil, lokując się w niszy pozostawionej przez rozwój elektryfikacji?

1936-272-45

Kolejna technologia nie-elektryczna. Kuchenki typu prymus na coraz popularniejszą (motoryzacja!) benzynę.

1936-272-46

Październik 1936. Pora na ogrzewanie. Firma poleca urządzenia łatwe do instalacji, przewoźne, bo w piecach stacjonarnych królował węgiel. Jest numer telefonu, ale poza tym brak dodatków, nazwa firmy skrócona.

1937-069-17

Marzec 1937. Potrzebny chłopiec do posług. Oznaka zamożności firmy? A może zwykła migracja pracowników. Podpisane D.T. Inż. Muszyński. Nie D/T. H. Dalej nie mam pojęcia co oznaczają te litery.

1937-160-48

Ogłoszenie kierowane do bardzo określonej grupy – budowlańców. Lampy żarowe to elektryczne czy Petromax? Nie wiem.
Podpis tym razem D/H Inż. S. Muszyński. D/H, bez T. No i ten inicjał imienia… Nie lubił go?

1937-160-62

Kolejne ogłoszenie kierowane do określonej grupy. Czerwiec, letniska na wsiach bez elektryczności – polecamy lampy i kuchenki naftowe, spirytusowe.

1938-015-63

Początek roku 1938. Najbardziej „nietechniczne” ogłoszenie. Zamiast knotów i generatorów – abażury art[ystycznie] malowane (babcia?). A może to lampy wazonowe były malowane artystycznie?
Przedziwny podpis – Deteha, czyli fonetycznie pisane D/T. H. Czyżby ogłoszenie dyktowane przez telefon?

1938-166-63

Kolejne lato, kolejni letnicy gotują na kuchenkach Graetza. Znów Deteha.

1938-173-38

Chłopiec do posyłek – nie chłopca tylko chłopiec. Czyli nie potrzeba, a 18-latek szuka pracy. Czy to ten przyjęty rok wcześniej? Czy odchodzi bo ma 18 lat? A może z innego powodu? Czyżby firmie gorzej się powodziło?

Niestety, nie znam odpowiedzi na powyższe pytania. Powyższe ogłoszenie jest ostatnie z tych, które udało się znaleźć. Wiem tylko, że pan Muszyński przeżył wojnę.
To wszystko. Dzisiaj to miejsce wygląda zupełnie inaczej:

źródło: Google StreetView

Dziękuję Markowi Minakowskiemu za dostęp do bazy tekstów ogłoszeń.